Zalecenia szefa kuchni w niektórych kwestiach bywają niezwykle trafne, warte zapamiętania i godne naśladowania. Dzięki za wykład szefie ;-) A tak przy okazji, mam nadzieję, że to ostatnie z fajurków w szefoskim wykonaniu.
Parę kadrów kręcących sie mimochodem wokół Joaśki, a dając zadość sprawiedliwości, starszej siostry nie pomijając. Co zresztą nie kłóci się z miejscem przynależnym w albumie rodzinnym ;-)
Oraz bonus joaśkocentryczny z akcentem męskim, z tego samego posiedzenia, w album powyższy jak ulał pasujący ;-)
Słoneczko z 1200 Wat. Zaprawdę niezłe solarium. W sumie przyjemna iluminacja, co zresztą można zauważyc po uśmiechniętej buźce. Tym bardziej przyjemna jeżeli wziąść pod uwagę szarą jesienną niepogodę i doskwierający wszem i wobec brak światła na zewnątrz ;-)
Dalsza część poprzedniego wątku, co zresztą można zauważyć po zamku tu i tam figurującym Jeden z wielu punktów na trasie wycieczki przy którym akurat zatrzymaliśmy się na dłużej. Niektórzy żeby odpocząć, inni żeby coś przekąsić, jeszcze inni żeby popastwić się nad kadrami ;-)
W środku, stojąca u stóp zamku Maczuga Herkulesa - niby oczywiste, ale mimo wszystko warte wspomnienia, bo mimo że obiekt szlagieorwy, przez wszystkie wycieczki objeżdżany i w brzydkim otoczeniu tuż przy szosie stojący - wrażenie należyte sprawiający.
Październikowy wypad do Skały z Przemasami. I ja i Jola dziękujemy za miłe wczasowisko :-) Powyżej dla upamiętnienia jesienne spacery po górkach, dolinkach i sztandarowych zabudowaniach Ojcowskiego Parku Narodowego. Dla dociekliwych i spostrzegawczych: w butelce jakby ktoś chciał wiedzieć - lokalna oranżada :-) poważnie! Tak więc dementuje niniejszym potencjalne skojarzenia.